Witajcie,
Tak, to definitywny koniec pisania bloga. Już tu nie wrócę. Przedwczoraj wszystkie moje plany i marzenia po prostu się skończyły. Pisałam Wam w poprzedniej notce, że mój chowaniec choruje - w czwartek musiałam go uśpić. Był to jednak rak - zaawansowane stadium. Jak na moją rozchwianą psychikę było tego za dużo - mimo, że wiem, że podjęłam słuszną decyzję, że nie mogłam go dłużej męczyć, nie mogę się pozbierać.
Blog jako taki zostawiam, może będę Was od czasu do czasu odwiedzać, ale niczego nie obiecuję. Mam tylko nadzieję, że moje życie nie potrwa długo, jestem po prostu na to za słaba i mam już dość przeciwności losu.
Życzę Wam spełnienia marzeń, wszystkiego co najlepsze i jak najmniej cierpienia.
Żegnam, Sissi696
Twój kot... okropne, że tak się stało. Wiem, ponieważ mój zwierzak wiele lat temu miał raka szczęki i skończyło się tak, a nie inaczej. Długo nie mogłam się pozbierać. Ale prawda jest oklelana: Trzeba żyć dalej. Jak można rezygnować z jego dobroci, gdy ma się tylko jedno? Bywa okrutne, nawet bardzo, ale dla kogo nie?
OdpowiedzUsuńKochana, mam nadzieję że jeszcze przemyślisz tą kwestię i za jakiś czas będziesz znów prowadzić bloga.
OdpowiedzUsuńBędziemy za Tobą tęsknić:****<3
Mam nadzieję, że jakoś się pozbierasz i chęć do życia do Ciebie wróci :) Szkoda, że taką decyzję podjęłaś, ale w razie chęci powrotu, pamiętaj, że na mnie jak i pewnie wiele innych motylków możesz liczyć :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia kochana w całym twoim życiu, pozbieraj się szybciutko i spełniaj swoje marzenia :* Będziemy tęsknić!
strasznie mi przykro z powodu kotka ;( aż się rozpłakałam. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym stracić swoje "dziecko".
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jeszcze tu wrócisz ;*